Skąd się wzięła kawa rozpuszczalna?

Jeżeli będziemy rozmawiać z osobami bardziej zaawansowanymi w świecie kawy to wszelka sugestia, że smakuje nam kawa rozpuszczalna, może być potraktowana wręcz jako obraza. Z perspektywy prawdziwych miłośników kawy bowiem jedynie tradycyjna, ziarnista i świeżo mielona kawa może być wykorzystywana do przygotowania ulubionego napoju znacznej części Polaków, a wersja rozpuszczalna kojarzy się z podejrzaną chemią i brakiem smaku. Choć trudno zaprzeczyć, że profesjonalnie przygotowana kawa z wykorzystaniem wysokiej jakości ekspresu, dobrego młynka i drogiego ziarna znacząco przewyższa smakowo napój przygotowany przez zalanie wrzątkiem dwóch łyżeczek kawy rozpuszczalnej, to nie należy demonizować tej ostatniej. Spójrzmy zresztą skąd się w ogóle wzięła kawa rozpuszczalna.

Łyk historii

Pierwszy patent na to, co dzisiaj nazywamy kawą rozpuszczoną, został przyznany już w 1881 roku – wynalazcą był Francuz, Alphonse Allais. Przez kolejne lata sposoby wytwarzania tego rodzaju kawy zmieniały się, jednak popularność tego typu napoju była dość szczątkowa. Jednymi z powodów były tu zapewne: trochę inny smak i niebudząca zaufania metoda przygotowywania – tym bardziej dla osób przyzwyczajonych do tradycyjnej kawy. Być może taka sytuacja trwałaby nadal, gdyby nie II wojna światowa. O ile bowiem w warunkach domowych często mamy czas i możliwości, by zaparzyć filiżankę tradycyjnej kawy, to w warunkach polowych trudno liczyć na taki komfort. Szczęśliwie na rok przed wybuchem II wojny światowej brytyjski chemik stworzył tradycyjne, czarne granulki, które po zalaniu gorącą wodą dawały świetny substytut tradycyjnej kawy. Wygoda korzystania z tego typu sposobów przygotowywania napoju sprawiła, że już po wojnie kawa typu instant była dużo bardziej popularna. Wciąż jednak smakosze narzekali na znaczącą różnicę w smaku. Dla osób, które nie były w stanie zaakceptować smaku kawy rozpuszczalnej, przełomowy był rok 1963, kiedy dzięki liofilizacji udało się znacząco przybliżyć smakowo te dwa światy – kawy rozpuszczalnej i tradycyjnej. Co ciekawe, choć w Polsce zawsze tradycyjnie pijało się tak zwaną kawę po turecku (która zresztą nie miała nic wspólnego z tradycyjnym, tureckim sposobem parzenia kawy mielonej), to już kilka lat po wynalezieniu liofilizacji na polskim rynku zaczęto produkować całkowicie polską kawę rozpuszczalną.

Sytuacja obecna

Pojawienie się kawy rozpuszczalnej w naszych domach było początkiem swojego rodzaju rewolucji – choć może lepszym określeniem byłaby ewolucja lub też pełzająca rewolucja. Zmiany bowiem przebiegały bardzo powoli, jednak konsekwentnie ilość wypijanej kawy rozpuszczalnej rosła. W pewnym sensie było to pokłosie coraz większego tempa życia, a także wygody. Choć samo zalanie cały zajmowało podobną ilość czasu niezależnie od tego, czy zdecydowaliśmy się na wariant mielony, czy też rozpuszczalny, to ogromnym plusem wersji instant było to, że po jej wypiciu nie mieliśmy problemu z fusami. Jeżeli do tego doliczyć ewentualny czas niezbędny na mielenie ziaren, to zrozumiałym staje się dlaczego to właśnie kawa rozpuszczalna znajduje się obecnie chyba w większość naszych domów.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *